"Dopiero
po kłótni zaczyna się największy test przyjaźni."
Autor
Nieznany
Polskie
słowa pisane kursywą z pogrubieniem.
*
Tego
dnia Utau była niezwykle zdenerwowana. Wszystko było źle. To jej
nie pasowało, to źle smakowało. Czuła się zmęczona,
niemiłosiernie bolały ją plecy i ręce. Nie potrafiła utrzymać
łyżki w dłoniach, a przed chwilą o mało nie wywaliła się z
garnkiem wody. Cmoknęła, plamiąc sobie ledwo co wyprany fartuch
zupą jarzynową, która zaczęła bulgotać pod wpływem
temperatury. Odwróciła się gwałtownie, i lekko oparzyła sobie
dłoń gorącym naczyniem, które jeszcze stało na kuchence. Kobieta
jęknęła, i zdrową ręką wyłączyła gaz. Podeszła do kranu, a
po odkręceniu kurków, włożyła zewnętrzną część dłoni pod
strumień zimnej wody. Stała tak przy zlewie, jednak nagle
podskoczyła lekko do góry, słysząc trzask. Dobiegał on z
pomieszczenia, w którym bawiła się jej pięcioletnia córka.
Zakręciła kran, lekko przetarła dłoń ręcznikiem i wystrzeliła
z kuchni, niczym strzała. A jak mała się pokaleczyła? Wyjdzie na
matkę, która nie umie zająć się dzieckiem! Jej teściowa za
każdym razem wytyka jej najmniejszy błąd, pała nienawiścią do
swojej synowej. Miała dla Nagato inną partię na żonę, a nie ją.
Taką Utau, która nie pochodzi nawet z bogatej rodziny. Zawsze jej
wmawia, że marnuje Uzumakiemu życie.. Trochę się jej nie dziwi, w
końcu zaszła w ciążę, nie mając wiadomego celu w życiu, bez
studiów.. Dobrze, że tata Nagato ją lubi, dzięki niemu ma w ogóle
ochotę pokazać teściowej, że ją stać na więcej, niż się
wydaje.
Czerwonowłosy
też nie jest idealnym mężem i ojcem. Oczywiście, jest bardzo
kochający, czuły. Niestety, pracuje od rana do nocy, pomału. Utau
jest co raz ciężej, a co najsmutniejsze, czasami zapomina już, jak
wygląda jej mąż.
-
Yumi, kochanie, co się stało? - Yami stanęła przy zapłakanej
pięciolatce. Rozejrzała się po dość dużym pomieszczeniu, a jej
wzrok zatrzymał się na rozbitym wazonie i ramce z zdjęciem. Woda
dookoła nich była porozlewana, a kwiatki porozrzucane po podłodze,
obok małego, czarnego dywaniku. Mała piłeczka leżała obok nóg
jej zapłakanej córki. To ten cholerny przedmiot był sprawcą
całego bałaganu.
Utau
westchnęła, przyklękając przy różowowłosej Yumi.
-
Mamusiu, ja nie chciałam.. - wychlipała, przecierając mokrą od
łez twarz. Kobieta przytuliła dziecko, a potem pocałowała w
główkę.
-
Słońce, już nie płacz - powiedziała Utau dźwięczmy głosem -
Przecież wypadki się zdarzają. Patrz - pokazała dziecku oparzoną
rękę - mama zrobiła sobie ała. I to też jest zaliczane do
wypadku.
-
Boli, mamusiu? - zapytała, przecierając łzy i całując delikatnie
obolałą dłoń fioletowookiej.
- Już
nie, kochanie - kobieta uśmiechnęła się promiennie, a potem
pogłaskała rozpromienioną twarz swojego dziecka. Yumi była dumna,
że pomogła mamie. Przynajmniej tak odpłaci się za zbity wazon...
Utau
wzięła się za sprzątanie odłamków szkła, a młoda Uzumaki
zaczęła oglądać bajkę puszczoną przez Yami w telewizji.
Kiedy
bałagan został posprzątany, Uzumaki wróciła do kuchni, a potem
opadła na krzesło. Ukryła twarz w dłoniach, a potem zaczęła
płakać. Jak małe, bezbronne dziecko.
A
robiła tak co raz częściej.
Czuła,
że jest beznadziejną matką.
*
Nie
miał ochoty na nic. Wolał siedzieć w domu, przed telewizorem, i
zajadać się ciastem. Po wczorajszym paintballu nie potrafił ruszyć
się z miejsca, a zakwasy na każdym centymetrze ciała dawały o
sobie znać. Nienawidził tych dni, kiedy przychodzi zmęczony po
pracy, a żona jego brata każe mu jeszcze kosić trawę. Czemu Raito
jest gówniarzem, który nie umie powycierać podłogi? Te naście
lat już ma, bez przesady.
-
Izuna! - o, zaczyna się. Nie zrobiłeś tego, to jest złe. Kuźwa
mać - Nie umiesz powycierać tej podłogi?! Czuję się, jakbym
miała trzecie dziecko, do cholery!
-
Czego, przecież Raito miał powycierać! - odkrzyknął, nie
ruszając się ani o milimetr. Co on kurwa, prywatna sprzątaczka?
- Nie
tym tonem do mnie, młody człowieku! - gdyby ktoś potrafił zabijać
wzrokiem, to Izuna w tej chwili by nie żył. Yuane, żona Madary,
nienawidziła czegoś takiego. Tego, że nie zrobił tak, jak ona
chciała.
-
Jakim tonem? Przecież odpowiedziałem w ten sposób do ciebie, co ty
do mnie - kobieta położyła ręce na biodrach, słysząc słowa
młodego Uchihy. Nie podobało jej się to.
-
Czemu nie powycierałeś tej podłogi? - uniosła brew, oczekując
odpowiedzi.
- Bo
prosiłaś o to swojego syna, a nie mnie.
-
Raito, tak się składa, wrócił bardzo zmęczony po szkole. Dlatego
TY to miałeś wykonać - Izuna popatrzył na nią z politowaniem.
Ona siebie słyszała?
Faworyzowanie
Raito jest nie fair. Jak ma czuć się jej córka, skoro ona traktuje
tego małego gówniarza niczym lalkę z porcelany?
-
Czym się biedaczek zmęczył? - zaśmiał się jej prosto w twarz.
Nigdy tak się nie zachowywał, jest spokojny i grzeczny. Ale kiedy
jego bratowa wymyślała takie durne usprawiedliwienia, nie mógł
przecież się nie bronić. Yuane aż zawrzała w środku. Ona też z
natury bardzo spokojna, miła, ułożona. Nie wiedzieć jednak czemu,
ona i Izuna od zawsze nie potrafili się dogadać. - Tym jednym
wf-em?
- Co
ty mi insynuujesz? - zapytała, zaplatając ręce na piersiach i
stając przed kanapą, na której siedział Uchiha.
- To,
że on ma prawo być zmęczony, a ja nie. Nanae ma od niego o wiele
więcej obowiązków, uczy się też o wiele lepiej, a i tak
pozwalasz jej mniej, niż panu idealnemu - on też splótł ręce na
klatce piersiowej, chcąc tym pokazać, że to on ma rację.
-
Nanae jest starsza.
-
Gówno mnie to obchodzi, to nie jest żaden powód.
-
Odzywaj się, bo wylądujesz na ulicy.
-
Dobra - podniósł się, z wielkim bólem. Jako, że był dużo
wyższy od bratowej, popatrzył na nią z góry. Co nie miało
oznaczać, że nie ma do niej szacunku - Przenocuję u Yukio. Katsumi
bardziej mnie lubi, niż ty. A nawet nie jesteśmy rodziną - lekko
po wymachiwał rękami, jak to mówił - Ona mnie bardziej rozumie.
-
Mojej chrześnicy w to nie mieszaj, ty rozpuszczony bachorze -
syknęła, odsuwając się. Nienawidziła tego, że jej nie szanuje.
A przecież stara się mu pokazać, że na prawdę go lubi.
- Tym
sposobem chcesz pokazać, że masz do mnie szacunek? - zapytał,
prychając. Yuane zrobiło się ciepło, wcale nie chciała, żeby to
tak zabrzmiało. Zdenerwowała się - I ty oczekujesz, że ja też
będę go miał? Wal się, kiedyś byłaś fajniejsza.
Poczuł,
że piecze go policzek. Dopiero po chwili zrozumiał, co jego bratowa
właśnie zrobiła.
-
Izuna, poczekaj.. - zmieszała się, zaciskając bolącą dłoń w
pięść. Chłopak wyminął ją, i wyszedł z salonu.
Zrobiło
jej się przykro. Nie lubiła się z nim kłócić. Wprawdzie,
denerwowało ją to, że jest w stosunku do niej taki bezczelny. Ale
traktowała Izunę jak własnego syna, chciała, żeby było mu w tym
domu jak najlepiej. Usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach.
Spieprzyła, tym spoliczkowaniem. Teraz do końca ją znienawidzi.
-
Mamo, muszę iść dzisiaj do szkoły
muzycznej? - do pokoju weszła białowłosa
dziewczyna, a w rękach trzymała srebrny instrument. Źle się
czuła, było jej gorąco.
-
Rozmawiałyśmy już o tym -
kobieta spojrzała na dziecko, było niesamowicie blade. Z trudem
utrzymywała w swoich dłoniach flet, a jej spojrzenie było nieco
zamglone.
Cos
jej tu nie pasowało. A od kilku dni jej córka chodzi przy mroczona,
ma mdłości, strasznie szybko chudnie. Ciąża to nie jest, po
pierwsze. Nanae jest mądrą dziewczynką, nie zrobiła by tego
rodzicom. Po drugie, nie ma znajomych, więc nie ma mowy o chłopaku.
A poza tym, numer trzy, nigdzie nie wychodzi i od ciąży się
grubnie, a nie chudnie. Gestem ręki przywołała młodą Uchihę do
siebie, a ta po odłożeniu fletu podeszła do rodzicielki. Usiadła
obok niej, przyglądając jej się nieprzytomnie.
Yuane
przyłożyła jej dłoń do czoła, po czym od razu ją odsunęła.
Była niesamowicie rozpalona, i nawet nie-lekarz by to zauważył.
Już chciała się odezwać, gdy w drzwiach stanął jej szwagier.
-
Moja noga nigdy nie postanie w tym domu - jego nienawiść było
można usłyszeć i zobaczyć. Yuane popatrzyła na niego
przepraszająco - Ale z Nanae chętnie się kiedyś spotkam. Ona jest
tu najnormalniejsza, tak jak mój brat.
-
Wujek gdzieś idzie? -
najmłodsza w tym pomieszczeniu była wyraźnie wystraszona tym, że
za plecami wujka zobaczyła dość sporą walizkę. Lubiła Izunę
mimo, że nie rozumiała, co mówił. - Mamo,
gdzie?
-
Izuna, poczekaj - kobieta wstała, a mężczyzna zatrzymał się
momentalnie. Popatrzył na nią przez ramię - Ja nie chciałam,
naprawdę cię przepraszam. Madara nie pozwoliłby ci się
wyprowadzić.
-
Przecież mój pokój i tak zająłby twój kochany synek.
Kobieta
skamieniała, przecież on miał jeszcze o tym nie wiedzieć. Chciała
powiedzieć mu to jakoś delikatnie.
-
Raito potrzebuje większego pokoju, chciałam ci to powiedzieć.. -
odparła, patrząc na plecy Izuny.
- Nic
z tego nie rozumiem, ale znowu gadasz coś o tym gówniarzu -
syknęła obolała piętnastolatka, wstając z impetem z kanapy -
Raito to, Raito tamto. Dobrze, że
przynajmniej tata mnie kocha. I nigdzie dzisiaj nie idę.
Izuna
przepuścił ją w drzwiach, a kiedy dziewczyna zniknęła w pokoju,
zaśmiał się pod nosem.
- Jak
ty się wyrażasz, Nanae! - odkrzyknęła
rodzicielka białowłosej, patrząc jak Izuna zatrzaskuje za sobą
drzwi wejściowe.
nic
się jej dzisiaj nie układało, była totalnie rozbita. Córka się
na nią obraziła, a brat jej męża znienawidził ją przez
spoliczkowanie. Po prostu świetnie, ciekawe, co powie na to wszystko
Madara.
- Nie
odzywaj się do mnie - usłyszała, kiedy
chciała podejść do drzwi pokoju Nanae. Jej ręka zawisnęła w
powietrzu, i czuła, jak jej oczy robią się wilgotne - Żałuję,
że w ogóle tu z wami przyjechałam. Wolałabym zostać z dziadkiem
w Polsce, niż z Tobą i tym Twoim kochanym synkiem.
-
Nanae, nie mów tak - jęknęła
Yasuda, chwytając klamkę - Kocham cię
tak samo, jak Twojego brata.
-
Wujek Izuna kocha mnie bardziej, niż ty.
I to
stwierdzenie wystarczyło, że kobieta poszła do sypialni i siadając
na łóżku, rozpłakała się. Nie chciała, żeby jej córka tak
myślała, przecież ona ją kocha tak samo. Cały świat jest
dzisiaj przeciwko niej.
Nanae
nie poszła do szkoły muzycznej, leżała z gorączką. Co chwilę
zmieniała sobie okład. Izuna pojechał do Sayuri, Yukio i Katsumi
autobusem, w końcu mieszkają od siebie daleko.
Madara,
po powrocie z pracy i zapoznaniu calej sprawy, poszedł do pokoju
córki. Siedział tam tak długo, aż Nanae nie wyżaliła się mu ze
wszystkiego i w końcu nie zasnęła.
A
Yuane do końca dnia leżała w pokoju, rozmyślając.
Czuła,
że to ona jest katastrofą, wywołującą wszystkie tajfuny,
przebiegające przez jej rodzinę.
*
Rano
obudził ją okres, teraz ze snu zbudziła ją Sayuri, a dokładniej
jej krzątanie się po kuchni. Katsumi od tygodnia jest chora, za to
jej siostra od czterech dni jest nie do zniesienia. To nie, tamto
nie, to jest niedobre. Miewa gorączkę, bóle migrenowe, bolą ją
plecy. Jest śpiąca, głodna i ma mdłości. Dokładnie takie same
objawy jak ma Katsumi, może Sayuri zaraziła się od niej? Hirohito
wstała z łóżka, i na boso poczłapała do drugiego pomieszczenia
w jej pokoju. Otwierając drzwi do łazienki, kichnęła i przywaliła
lekko głową w drewno. Cmoknęła zirytowana, chwytając się za
bolące miejsce i przekroczyła próg. Stanęła na zimne kafelki, a
potem podeszła do lustra.
-
Jesteś w jeszcze gorszym stanie, niż wczoraj - podskoczyła w
miejscu, przerywając oglądanie swojej chorej twarzy. Spojrzała w
stronę, gdzie są drzwi, i dostrzegła blond włosego chłopaka.
Yukio przyglądał jej się z troską, a potem podszedł do niższej
od siebie dziewczyny, i przyłożył jej dłoń do czoła - a do tego
masz gorączkę. Gdzieś ty się tak przeziębiła?
- Nie
wiem, Yu - odpowiedziała, patrząc na umywalkę. Znowu podskoczyła,
kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Oni wszyscy lubią przyprawiać
ją o zawał.
-
Kogo niesie? - mruknął blondyn, spojrzał ostatni raz na siostrę i
wyszedł z łazienki, a potem z jej pokoju.
-
Otworzę! - zawołała Sayuri, która była najbliżej drzwi
wejściowych. Wystarczyło przejść tylko przez długą werandę, a
potem tylko otworzyć drzwi.
Katsumi,
już w szlafroku, trzymając się za głowę, powoli kierowała się
do przedpokoju. Kichnęła, raz, drugi i trzeci. Trzymając się
oparcia, zaczęła schodzić po lekko zaokrąglonych na bokach,
drewnianych schodach.
W
międzyczasie, zielonooka Sayuri zdążyła otworzyć drzwi. Nie mało
się zdziwiła, widząc w nich swojego chłopaka, i to jeszcze z
walizką w ręce!
-
Izuna, co ty tu robisz? - takie, standardowe pytanie.
-
Izuna? - do dziewczyny podszedł Yukio, i obleciał chłopaka od góry
do dołu. Przepuścili go w drzwiach, a potem Yu i Uchiha klepnęli
sobie żółwika na przywitanie - Siema, co cię tu przyniosło?
-
Dokładnie, co się stało? - dopytała dziewczyna, wyraźnie
zaniepokojona miną czarnowłosego. Westchnął, i pocałował
dziewczynę w usta, a potem na nowo się wyprostował.
-
Yuane się stała - oparł walizkę o półkę na buty, a potem
zaplutł ręce na torsie.
- Nie
potrafisz żyć z nią w zgodzie? - zapytał Hirohito, marszcząc
brwi. W końcu, to nie pierwszy raz, kiedy żona wujka Madary i Izuna
nie potrafią się dogadać. Na pewno pokłócili się o tego
rozpieszczonego gówniarza, Raito.
-
Nie, a dzisiaj stanowczo sobie przegięła, kiedy wzięła i walnęła
mnie w twarz - powiedział z pogardą, prychając przy tym.
Rodzeństwo popatrzyło na niego zaniepokojone - Nienawidzę jej, po
prostu nienawidzę.
-
Miała jakiś powód, żeby cię uderzyć? - Sayuri zawsze musi
znaleźć winnego, żeby mogła potem udzielić kazania. Dlatego też
teraz doszukuje sobie argumentów i dowodów.
-
Pokłóciliśmy się o to samo, w sumie - zaczął, a Yukio i Sayuri
westchnęli. Ich też to trochę denerwowało, to faworyzowanie. Dla
nich Katsumi zawsze była równa - potem ja odpowiedziałem, że to
nie fair, to wyróżnianie Raito, a ona się wkurzyła i powiedziała,
że zaraz wyląduję na ulicy, jeśli nie przestanę, czy coś. To
ja, że przenocuję sobie u was, ona wyzwała mnie od rozpuszczonych
bachorów.
-
Może jesteś trochę rozpuszczony, ale przecież nie zachowujesz się
jak pępek świata - zauważył blondyn, kładąc ręce na biodrach.
Sayuri usiada na półce, uważnie obserwując chłopaków.
- No
więc właśnie. Wtedy ja powiedziałem, że nie ma do mnie szacunku,
ma się walić i że kiedyś była fajniejsza - wziął oddech, a
potem zamknął oczy - no i dostałem w twarz.
Nastała
cisza, którą przerwała Katsumi. Oparła się o framugę i też
przymknęła oczy, a pozostali popatrzyli na nią, wyczekująco.
Dobrze wiedzieli, że Hirohito wszystko słyszała.
-
Cześć, Katsumi - zaczął czarnowłosy, opuszczając ręce i
wkładając dłonie do kieszeni.
-
Cześć - wyszeptała, miała zdarte gardło - wujek Madara będzie
się o ciebie martwić, wiesz o ty.. - zakaszlała, a potem
odchrząknęła. Głupie choróbsko - Wiesz o tym. Nie powinieneś
jej mówić, żeby się odwaliła, bo w pewnym sensie jest do Ciebie
bardzo przywiązana. Nie lubi się z Tobą kłócić, a ty z nią.
Prawda?
Mówiła
trochę lepiej, ale chrypka wciąż jej została.
-
Dobrze o tym wiem. Ale zareagowałem tak, żeby się bronić -
przeskakiwał z nogi na nogę, wyciągnął ręce z kieszeni. Yukio
oparł się o ścianę, a Sayuri nadal pozostawała w takiej pozie, w
jakiej usiadła.
- Ja
dobrze wiem, że ciocia Yuane faworyzuje Raito, a Nanae jest na tyle
zdolna, że nie potrzebuje tyle uwagi. Tak przynajmniej kiedyś
myślała. Za to wujek Madara traktuje Nane bardziej ulgowo, i to są
ich błędy. Gdyby obchodzili się z nimi tak samo, ty nie musiałbyś
robić tyle rzeczy, które są obowiązkiem młodego. Rozumiesz,
Izuna? Trzeba o tym porozmawiać, przecież to jest Twój brat.
Czarnowłosy
westchnął, a potem podrapał się po głowie.
-
Rozumiem - odpowiedział, a Sayuri i Katsumi uśmiechnęły się do
siebie. Cel osiągnięty - Mogę przenocować u was?
-
Zostań, ile chcesz - odpowiedziała Katsumi, odwracając się do
nich tyłem - ale śpisz w pokoju Yukio. Zrozumiano?
-
Tak, tak.
- Ej
nooo, Kat! - jęknęła Sayuri, podchodząc do oddalającej się
blondynki i chwytając ją za ramię. Błękitne spojrzenie lekarki
zmierzyło młodszą siostrę, a potem stanęła. Chłopaki zaczęli
gadać coś o wyścigach, meczu i różnych innych, męskich sprawach
- Czy Izuna nie może spać ze mną?
-
Pogadamy o tym przynajmniej za trzy lata.
- No
przestań, nie bądź... - nie dokończyła, bo nagle poczula, że
coś jej wraca. Katsumi popatrzyła na nią uważnie, nawet w chwili,
kiedy zatrzasnęły się drzwi do łazienki. Zwymiotowała?
Zapukała,
a potem zakaszlała.
-
Wszystko w porządku?
-
Tak, zaraz przyjdę - w jej głosie nie było tyle energii, co przed
chwilą. Musiała być strasznie wykończona. Nie pójdzie jutro do
szkoły.
- Nie
idziesz do szkoły, widać, że jesteś chora - a potem weszła do
salonu, usiadła na dość sporej kanapie i załączyła telewizje.
Akurat trafiła na Szkołę, więc
sobie oglądnie. I tak nie ma już nic lepszego do roboty. Usłyszała
dzwonek, ponownie. Sayuri akurat w tym samym momencie wyszła z
toalety, więc mruknęła tylko, przechodząc obok salonu:
-
Otworzę.
Blondynka
wzruszyła ramionami i naciągając na siebie niebieski, puchaty koc,
oglądała dalej. Jakież problemy, nastolatka robiła sobie
roznegliżowane zdjęcia, żeby kupić sobie doładowanie do
telefonu. Do prawdy, żałosne.
-
Wujek! - usłyszała tylko, a potem ponownie skupiła się na
serialu.
-
Cześć, młoda.
Spojrzała
w stronę, skąd dobiegał głos mężczyzny. Do prawdy, wyglądał
teraz zabawnie, z Sayuri uczepioną na jego szyi. On zawsze był
silny, a teraz pokazywał to, nawet nie trzymając nastolatki w
pasie. Starsza Hirohito, mimo choroby, podbiegła do czarnowłosego
mężczyzny, i również rzuciła mu się na szyję. Uwielbiała tego
mężczyznę, w końcu to on i jego żona byli przy niej i
rodzeństwu, kiedy umarli rodzice. Bardzo jest za to wdzięczna.
-
Tęskniłam za Tobą, wujku - jęknęła młodsza z sióstr, a
starsza tylko zacisnęła uścisk.
-
Tak, ja też - odpowiedział, a na końcu lekko się zaśmiał - ale
wiecie, zaczyna mi już trochę ciążyć.
Katsumi
zeskoczyła z mężczyzny, tak samo, jak Sayuri. Ta pierwsza
zakaszlała mocno, i skrzywiła się. Ma okropnie suchy kaszel, przez
co boli ją potem gardło. Takie to wszystko męczące.
-
Usiądź. Napijesz się czegoś? - zapytała Katsumi, wskazując na
kanapę.
-
Nie, ja na chwilę - odpowiedział mężczyzna, patrząc na nią
uważnie - jesteś chora?
-
Bardzo, więc z daleka ode mnie. Usiądź sobie jak najdalej.
-
Przyszedłem po mojego brata.
-
Izuna jest z Yukio, nie ma takiej potrzeby - odpowiedziała Sayuri,
stając na przeciwko siedzących dorosłych.
-
Jest potrzeba, nie będzie się szlajał po cudzych domach, jak
mieszka u mnie - odpowiedział Madara, marszcząc brwi.
-
Sayuri, idź na górę. Ja porozmawiam z wujkiem - Katsumi posłała
jej do tego spojrzenie nie znoszące sprzeciwu, więc dziewczyna czym
prędzej pognała do chłopaków.
-
Masz wystarczająco dużo na głowie, nie pozwolę, żeby Izuna był
kolejnym kłopotem - dopowiedział Uchiha, patrząc na blondynkę.
-
Wujku, to nie jest żaden problem - odpowiedziała, lekko
odchrząkając. Głupi kaszel - Najlepiej, żeby to przeczekać. W
końcu, ciocia Yuane i Izuna kłócą się zaskakująco często.
- I
cały czas o to samo - dodał, opierając ciężar ciała na
łokciach, które właśnie oparł o kolana. Splutł ze sobą dłonie
i popatrzył w telewizor. - Yuane przesadza, obchodzi się z Raito
jak z jajkiem. "Nie, Nanae to zrobi, nie jest zmęczona" -
zaczął cytować swoją żonę - "Oj, Raito, słońce. Co
zrobić ci na kolację? Nie chcesz tego? To czekaj, Nanae zje, ja
zrobię ci to, co chcesz". To jest już nudne. Moja córka czuje
się bardziej kochana przez Izunę, niż przez własnych rodziców.
Wypomniała mi to dzisiaj, kiedy rozmawialiśmy.
-
Wiesz, ja sama starałam się wychowywać rodzeństwo tak, by każde
z nich miało, lub dostało po równo. Wtedy nie było tak, że "Jego
kochasz bardziej, niż mnie" albo "Sayuri dostaje więcej,
niż ja". Nigdy nie usłyszałam czegoś takiego, może
porozmawiaj z ciocią?
-
Yuane już śpi, też mocno płakała - zaczął. Dziewczyna
zmarszczyła brwi - Nie chciała uderzyć Izuny. Z tym na prawdę
przesadziła, bo gdybym ja uderzył jej brata lub siostrę,
wyrzuciłaby mnie z domu, nawet, jeśli jest mój. Tego jej na razie
nawet ja nie potrafię wybaczyć, ale przecież to dobra kobieta.
Działała impulsywnie, co ją jednak nie usprawiedliwia. Nanae sią
na nią obraziła, i na pewno nie będzie się do niej odzywała
długi, długi czas. A ja będę musiał ją wieczorami uczyć
japońskiego.
-
Chcesz, to jak będzie więcej rozumiała, sama mogę ją poduczyć.
-
Jesteś złota, młoda. Jak twoja matka.
-
Dzięki.
-
Spoko, czyli nie oddasz mi brata? - zapytał, uśmiechając się
złośliwie.
- Nie
- wystawiła mu język - będzie się musiał męczyć ze mną.
-
Powodzenia - wstał, a Katsumi olśniło.
-
Czekaj, wujek - zaczęła, a potem podeszła do szafki obok
telewizora. Wyciągnęła zdjęcie uda zmarłej niedawno koleżanki,
po czym podeszła z powrotem do czarnowłosego Uchihy i przekazała
mu fotografię. On zmarszczył brwi, a potem popatrzył na nie
uśmiechającą się już blondynkę.
- Ty
znasz dużo języków - zaczęła, przyglądając mu się. Patrzył
na nią uważnie - możesz mi to przetłumaczyć? Nie rozumiem. Nawet
nie wiem, po jakiemu to jest.
- To
po polsku - odpowiedział, chwytając się za brodę i wpatrując w
fotografię - gdzie to było napisane?
- Na
udzie denatki, której robiłam sekcję zwłok - odpowiedziała
pośpiesznie, splatając ręce na klatce piersiowej.
Zapadła
cisza.
- To
jest groźba.
Katsumi
rozszerzyła oczy, a potem chciała coś powiedzieć, a raczej
zapytać, jednak Madara był szybszy.
- To
się czyta, Wszystkie będziecie cierpieć
- Katsumi słuchała uważnie. Te trudne
końcówki, które wymawiał dla niej wujek Madara, były strasznie
trudne do wymówienia. Oni w japońskim nie mają tak skomplikowanych
wyrazów!
-
Strasznie to trudne do wymówienia.
-
Niestety, w Polsce lubią komplikować sobie życie przypadkami,
odmianami przez osoby, no i różnymi dziwnymi pojęciami. - zaśmiał
się, patrząc na twarz jasnowłosej.
-
Faktycznie, szacun, że się nauczyłeś. Co to w ogóle znaczy? -
zapytała, kichając.
- Na
zdrowie - powiedział, a potem wziął głęboki oddech. Katsumi
mruknęła coś w stylu "dziękuję" i siedziała sicho -
To na nasze, "Wszystkie będziecie cierpieć".
- To
faktycznie groźba - odpowiedziała, analizując głębiej to, co
powiedział czarnowłosy.
-
Itachi zajmuje się tą sprawą?
-
Jasne, to jego działka.
- I
bardzo dobrze, niech coś robi.
-
Zawsze coś robi.
-
Jaasne. Izuna! - ryknął, splatając ręce na torsie. A blondynce aż
zapiszczało w uszach.
Momentalnie
młodszy Uchiha stawił się na przeciwko niego.
- Nie
sprawiaj problemów, bo jak tylko usłyszę, że nie słuchasz tej
kobiety - skinął na niebieskooką głową - to masz przejebane.
Czaisz?
-
Tak, bracie.
- Ja
pogadam z Yuane, a ty ochłoń. Trzymaj się - przybili sobie piątkę,
a potem nie odrywając dłoni, zacisnęli je w żelaznym uścisku.
Zawsze się tak witali i żegnali - Pa, młoda - uśmiechnął się,
a potem dostał kuksańca od niskiej Hirohito. Zaśmiali się oby
trzej, a potem schyli się do dziewczyny. Dała mu całusa w
policzek, a potem odpowiedziała:
-
Nara, stary.
- Ej,
no. - poczochrał jej włosy, i wyszedł na korytarz - Nara,
gówniarze - krzyknął do rodzeństwa Kat. To też stare
sformułowanie, zawsze ich tak żartobliwie nazywał. Im to nie
przeszkadzało, nawet śmieszyło.
- Pa,
wujek! - krzyknęła Sayuri, a po chwili drzwi na górze się
zamknęły.
-
Żegnaj, staruchu! - odkrzyknął Yukio.
Popatrzył
się na Izunę i Katsumi przez ramię, po czym podniósł rękę i
lekko pomachał. A po chwili drzwi się zamknęły.
-
Szoruj spać, idziesz jutro do szkoły, Uchiha - zaczęła Kat,
uśmiechając się pod nosem i patrząc na czarnowłosego.
-
Dobrze, mamo - odpowiedział, oddając uśmiech i wychodząc z
pomieszczenia.
- Nie
zapomnij o zębach, szwagrze!
-
Dobra, no! - odkrzyknął, wchodząc po schodach.
Usiadła
z powrotem na kanapie, i poczula wibracje w kieszeni szlafroka.
Wyciągnęła telefon i odczytała wiadomość na gg. Tak, jest stara
i ma gg, pisze sobie tam bezpłatnie z dziewczynami. Akurat było to
na grupie.
Ahiru:
Co powiecie na małe spotkanie?
Zanim
Katsumi zdążyła odpisać, zrobiła to Shee.
Sheeiren:
Ja jestem wolna od soboty, dopiero.
Hehehe, Itachi zrobił dzisiaj kolację. O dziwo, nie przypalił
tostera (y)
~Katsumi
(ja)~: U mnie, czy na mieście? Pozdrów
Uchihe i przekaż gratulacje XD
Utau:
Ja też tylko od soboty, Nagato ma wtedy
wolne. Wow, Itachi szleje. Ostatnio gasił mikrofalówkę szmatą,
nie prawdasz? :D
Sheeiren:
Tak, a wyglądało to tak śmiesznie, że
ja i Shun zwijaliśmy się wtedy ze śmiechu na podłodze XD
Pozdrowiłam, on też kazał. I życzy powrotu do zdrowia ;p
~Katsumi
(ja)~: Thx :) Idę spać, jeszcze się
zgadamy.
Fuuuko:
Siema, i nara. Jestem dostępna od soboty,
jak wy wszystkie :3 Jeee, szef mnie pochwalił, hhehehhehhehehehehe.
Dobra, idę jeść. zw <3
Blondynka
wylogowała się, wyłączyła telewizję i poszła na górę. Była
ekstremalnie zmęczona, więc zasnęła niemalże natychmiastowo.
*
-
Hhehhehehhheehe, jaki pedał.
-
Hidan, bo wylecisz.
- Ale
przecież to prawda, Douhito.
- Nie
zapominaj, że to właśnie mój dom, Yoshida.
-
Ogarnijcie dupy, co?
Sasori
patrzył na kłócących się z politowaniem, już nie mieli się o
co kłócić. Wiecznie o to samo.
- Ale
o co ci chodzi, Sasori - odparł Hidan, siadając na kanapie i
rozkładając się na niej niczym król na tronie - Wiesz w końcu,
że życie jest jak rower.
- Że
co? - blondyn i Akasuna spojrzeli na niego dziwnie, nie wiedząc, o
co może chodzić rozpuszczonemu szarowłosemu. On zawsze gadał
głupoty.
- Bez
pedałów się nie obejdzie! - krzyknął Hidan, patrząc w sufit.
Deidara
i Sasori lekko się zaśmiali, a na końcu czerwonowłosy zapytał:
-
Wymyśliłeś to na poczekaniu?
- A
jak. Jestem przecież bardzo mądry, przystojny i bardzo mądry -
odparł, chwytając puszkę piwa i otwierając ją.
- I
mówi to człowiek, który dwa razy powtórzył, że jest bardzo
mądry - mruknął Douhito, upijając łyk piwa.
-
Przecież to trzeba podkreślić, nie wiesz tego? - Yoshida zawsze
znajdzie jakieś rozwiązanie.
-
Czasami jak patrzę na ciebie, Hidan - zaczął Sasori, obracając
puszkę w dłoni - to dochodzę do wniosku, że aborcja powinna być
legalna.
- No
wiesz, Saso? - szarowłosy popatrzył na niego ze złością - I mówi
to koleś, który jest rudy.
-
Kurde, Yahiko jest rudy. To jest czerwony, złamasie - wziął kosmyk
swoich włosów i pokazał uśmiechniętemu od ucha do ucha Hidanowi.
Co za fejm, uwziął się.
-
Saso, nadzieja matką głupich - powiedział Deidara, a kiedy
zobaczył wyraz twarzy Akasuny, dodał - no przecież tak mówią, co
się rzucasz.
-
Zejdźmy z moich włosów - mruknął, upijając łyk gorzkiej
cieczy.
-
Kisame ostatnio strzelił fajny tekst - zaczął Deidara, pstrykając
palcami. Zawsze tak robił, jak sobie coś przypomniał - Coś w
stylu.. "Odpierwiastkuj się ode mnie, bo ci tak przy parabolę,
że ci zęby poza nawias wyjdą".
Sasori
buchnął śmiechem. Kisame matematyk.
- Nic
nie zrozumiałem - powiedział Hidan, drapiąc się w jaja - To w
ogóle miało sens?
- Tak
można zagiąć matematyka, panie "jestem bardzo mądry" -
dociął Akasuna, upijając piwo w tym samym czasie, co jego koledzy.
- Kto
się tam interesuje matmą... - mruknął fioletowooki - Jest nuda,
bardzo nudna. Pociągająca w chuj.
- Sam
jesteś pociągający, jak spłuczka od klozetu - walnął Deidara,
opierając się o oparcie fotela (taak, powtórzenia tak bardzo -
aut.).
- Ja
przynajmniej nie wyglądam jak kobieta - Hidan dopił swoje piwo,
patrząc tryumfalnie na blondyna.
-
Aleś dziwkarz, Yoshida - odburknął blondyn, patrząc na
szarowłosego ze złością.
-
Odszczekaj to, ty "pierdolony transwestyto" - syknął
fioletowooki, a kiedy Deidara chciał coś dodać, przerwał Sasori,
którego ta sytuacja zaczynała denerwować.
-
Gówno ma więcej gracji niż wy teraz. Ja spadam, idę jutro na
zajęcia - dopił piwo, i wstał.
-
Już? - zapytali równocześnie pozostali.
-
Muszę się wyspać. Nara.
- Na
razie.
- Pa,
Rudy.
Pokazał
mu jeszcze środkowy palec, śmiejąc się sam do siebie. Poszedł do
korytarza, ubrał buty i wyszedł.
Zaczynało
się już lekko ściemniać, dobrze, że przyjechał autem. Nie
chciałby się później wlec autobusami, albo metrem.
Teraz
musi tylko dojechać do domu, bo zaraz zaśnie.
Jakie
to wszystko jest upierdliwe..
*
Ja nie wierzę, że się wyrobiłam ;o Miało nie być notki w październiku, jednak jak już zaczęłam pisać, to tak się wciągnęłam, że aż żal było mi odchodzić od komputera :3
Enma: Ja też zawsze tak robię, przynajmniej nie jestem do tyłu z notkami. hehehehe :D Ja osobiście też uwielbiam Deidarę, ale po prostu musiałam dać ten tekst o transwestycie XD Tak bardzo pasował XD A "czas nie chuj, nie stanie" swojego czasu był u mnie na opisie na gg :D Tak? Nie mam aż takich dobrych tekstów, ale staram się, jak mogę XD Dzięki za komentarz ♥
Ahiru: Wiem, że mnie kochasz. Ja ciebie też <3 No scęnę Fuki x Dei pisało mi się najlepiej :3 Ej, ale scena erotyczna nie była aż taka erotyczna XD Ot, zwykłe uprawianie seksu XD Specjalnie DLA CIEBIE pozaznaczałam te sceny innym kolorem, bo wiem, że za tym nie przepadasz. I żebyś sobie mogła w razie czego przejechać do "normalnego tekstu", ty cholero ♥ Nie, nic nie ominęłaś. Po prostu Katsumi momentalnie zrobiła się chora, nie było o tym wzmianki w poprzednich rozdziałach ;) Nie, Ahiru. Nie jesteś dziwna XDDD Dziękuję za pozdrowienia z Pragi ♥ Całuję <3
Anika chan: Witaj. Historia do poduszki? Może tak, może nie. To chyba dobrze, że się ożywiałaś, zamiast zasypiać, prawda? Ja to uznaję, że jednak nie piszę aż tak nudno, że aż zasypiasz przy czytaniu moich notek. Ale jak uważasz. Rażą cię wulgaryzmy, powiadasz... Serio, blog o Akatsuki, a ty nie trawisz wulgaryzmów? Ale dobra, spoko. Jednak nie opieram się tu wyłącznie na przeklinaniu, ehh.
Odpowiedziałam na komentarze, więc spadam XD
Pozdrawiam,
Yamcik ♥