"Cierpienie
wymaga więcej odwagi, niż śmierć."
Napoleon
Bonaparte
*
-
Halo?
-
Katsumi? Mamy do ciebie sprawę.
-
Słucham - odpowiedziałam, wychodząc z auta, i jednym kliknięciem
zamykając wszystkie drzwi. Założyłam czarną, średnią torebkę
na ramię, a po włożeniu kluczyków do jednej z jej kieszeń,
chwyciłam w dłoń komórkę, która jeszcze przed chwilą
spoczywała na moim obojczyku, przyciśnięta uchem.
-
Niedaleko Twojego domu słychać syreny
policyjne.
Przysłuchałam
się bardziej otoczeniu, po czym usiadłam na trzecim schodku,
opuszczając nogi na ziemię. Gdy wychwyciłam wycie syren,
należących do samochodów policji, obróciłam głowę w prawo,
skąd dobiegał niezbyt przyjemny odgłos. Piszczał mi w głowie.
-
Prawda, jakieś dwa, trzy domy dalej. Itachi, do czego zmierzasz? -
zapytałam cicho, przejeżdżając zakrywając oczy dłonią. Jego
zabawa w podchody zaczęła mnie trochę drażnić, stoję na nogach
dobre czternaście godzin, z czego dwanaście spędziłam w pracy,
biorąc nadgodziny - Powinnam przy was tam siedzieć?
-
Ponieważ twój kolega z pracy nie stawił się
tu z nami, czego dopilnuję, by dostał opierdol od waszego szefa -
zaczął po chwili ciszy mój rozmówca -
proszę Ciebie, byś uczestniczyła w
ekshumacji ciała. Albo ciał. Nie możemy zacząć bez lekarza
sądowego.
Zabrałam
dłoń z oczu, a potem wbiłam wzrok w chmury, lekko zadzierając
głowę do góry, żeby zobaczyć niemal pomarańczowe niebo, które
o tej porze dnia, wydawało mi się przepiękne.
-
Gdzie dokładnie to jest, Itachi? - zapytałam, wstając z ziemi, a
potem wolną ręką strzepałam kurz z czarnej, przylegającej
spódnicy, sięgającej mi do kolan. Poprawiłam tego samego koloru
marynarkę, a potem poprawiłam biały materiał bluzki.
-
Cztery domy od ciebie, na prawo - zaczął
- z tego wszystkiego nawet zapomniałem nazwę
ulicy.
Uśmiechnęłam
się do siebie, a potem zaczęłam iść do wyznaczonego miejsca.
- Nie
szkodzi, zaraz tam będę. Na razie.
-
Czekam.
Dźwięk
zakończonego połączenia odbijał się w moim telefonie, a po
chwili zniknął. Telefon wylądował w mojej torebce, a ja sama
minęłam drugi dom, skręcając w prawo, na skrzyżowaniu. Policyjne
wozy były poustawiane blisko siebie, a odgłos, jakie wydawały
syreny, zwabiły ciekawskich, przy samym płocie. Oczywiście,
zebrali się przed czarno - żółtą taśmą, na której widniał
napis "Police", i z daleka próbowali podglądnąć
kryminalnych, czy przypadkiem nie wyciągną czegoś z ziemi.
Poboczni
ludzie z lekka utrudniali moje zadanie, jednak przepychając się, a
co chwila wymrukując zdenerwowanym, trącanych przeze mnie ludziom
"Przepraszam",
udało mi się dotrzeć do taśmy, dzięki czemu zwinnie przeszłam
pod nią, schylając się lekko. Słyszałam ciche pomruki osób,
które pod tą taśmą przejść nie mogły, a jeden z nich, trochę
podirytowany, złapał mnie za ramię, boleśnie zaciskając palce na
moim ciele. Syknęłam cicho i obróciłam się do niego twarzą,
starając się wyglądać spokojnie.
- Co
pan robi? - zapytałam, strącając sobie jego dużą dłoń, z
mojego chudego ramienia - To bolało.
- Nie
widzisz tej tasiemki? - zapytał, chwytając żółto - czarny,
śliski materiał w palce - Cywilom nie wolno jej przekraczać.
Wypuściłam
głośno policję.
- Ja
pracuję. Proszę nie utrudniać mi, oraz policji zadania, z łaski
swojej. A teraz, proszę wybaczyć - powiedziałam, obracając się
do nich plecami, a potem zaczęłam iść ścieżką w stronę
policjantów.
Kiedy
stukanie moich obcasów dotarło do ich uszu, odwrócili się do mnie
twarzą.
-
Jestem lekarzem sądowym - powiedziałam, pokazując specjalną
przepustkę, z moim imieniem, nazwiskiem, numerem identyfikacyjnym,
no i oczywiście z wyrytym adresem miejsca, w którym pracuję i
mieszkam - zostałam poinformowana telefonicznie o zaistniałej
sytuacji. Mogą mnie panowie zaprowadzić w miejsce ekshumacji?
Mężczyźni
posłali sobie wymowne spojrzenia, po czym starszy z nich zaczął
prowadzić mnie w stronę wykopalisk. Kojarzyłam to miejsce, byłam
tu raz, jak mama żyła, na odwiedzinach tutejszej pani i pana domu.
Idąc
za wysokim policjantem, oglądałam każdy szczegół, starając
sobie przypomnieć coś więcej. Zatrzymaliśmy się przed dużą
dziurą, otoczoną z jednej strony normalnymi policjantami,
zajmującymi się patrolowaniem terenów, i tymi kryminalnymi, którzy
stali po drugiej stronie, stojąc nad czymś, co mogło być
wykopanym ciałem.
Kiedy
podchodziłam do znajomej mi sylwetki, ominęłam dość spory otwór
w ziemi, dostrzegając kątem oka pozostałych policjantów, którzy
zajmowali się wyciąganiem ciała.
Na
szczęście obcasy nie wbijały mi się w ziemię, dzięki czemu
mogłam spokojnie iść po trawie.
Kiedy
podeszłam do bruneta, odwróconego do mnie plecami, dotknęłam
dłonią jego ramienia, dając mu do zrozumienia, że już jestem.
Umięśniony i wysoki policjant odwrócił się do mnie twarzą, a
potem całym ciałem.
Schylił
się do mnie, po czym dałam mu przyjacielskiego całusa w policzek,
jak to mamy w zwyczaju, robić coś takiego na przywitanie. Znamy się
w końcu już długo. A jego dziewczynie to nie przeszkadza, bowiem
wie, że między nami jest tylko silna przyjaźń. Mało takich
dziewczyn, które to akceptują. Więc dziewczyna Itachiego to skarb.
-
Cześć - powiedział, prostując się.
- Co
tu mamy? - zapytałam, stając obok niego. Przypatrzyłam się trochę
zmasakrowanemu ciału - Jeszcze nie zaczęło się rozkładać.
- Na
razie wydobyliśmy jedno ciało, powinny być kolejne - powiedział
Uchiha, głową pokazując mi trupa - Kobieta miała około
czterdzieści, pięćdziesiąt lat. Zmarła, otrzymując ciosy ostrym
przedmiotem w klatkę piersiową i brzuch. Możliwe, że to nie
jedyne rany.
Zawsze
nosiłam przy sobie cienkie, lateksowe rękawiczki, których używałam
w pracy, więc założyłam je na swoje drobne dłonie, a potem
postawiłam torebkę obok siebie, klękając przy ciele.
-
Znaleźliśmy kolejne! - usłyszałam męski, donośny głos.
-
Postawcie je obok tego, sekcją zajmie się Katsumi - powiedział
Itachi, a kiedy popatrzyłam na niego, coś sobie uświadomiłam.
Wstałam.
-
Skoro znaleźliście drugie ciało, to powinno być jeszcze jedno. -
powiedziałam, patrząc w oczy Itachiemu.
-
Znałaś te rodzinę? - dopytywał.
-
Byłam tu raz, jak jeszcze mama żyła. Nie ma mężczyzny, może
przeżył? Nie wiem. To wszystko - odpowiedziałam, a potem ponownie
uklęknęłam.
Naciągnęłam
materiał jej bluzki, by lepiej przyjrzeć się ranom.
Trzy
rany zadane ostrym przedmiotem w okolicy serca, jedno śmiertelne,
przebiło mostek, dostając się do serca. Odsłoniłam
teraz jej brzuch, starając się nie uszkodzić ciała. Ponieważ
krew zatchnęła, materiał przykleił się do ran, przez co musiałam
użyć nożyczek, jak najmniej uszkadzając przy tym ciało. Jedno
pchnięcie w przeponę, dwa w okolice wyrostka, trzy zadane na oślep,
okolice jelita cienkiego.
-
Mogłabym poprosić o postawienie denatki na brzuchu? - zapytałam,
kiedy kolejne ciało postawiono obok mnie. Kątem oka zobaczyłam, że
to trzydziestoletnia kobieta, a potem skupiłam się na zrobieniu
nieszczegółowej sekcji starszej kobiecie.
Prawdziwa
sekcja jest wtedy, jak rozcinam skórę i grzebię w wnętrznościach.
Dźwignęłam
koszulkę do góry, jednak na plecach były tylko zadrapania. Moją
uwagę zwróciła głowa kobiety. Ujęłam ją w dłonie, chcąc się
jej bliżej przyjrzeć. Dziura, niedaleko
rdzenia kręgowego.
-
Kobieta zmarła trzy dni temu, od uderzenia ciężkim i ostrym
przedmiotem w głowę, niedaleko rdzenia kręgowego - zaczęłam,
kiedy Itachi na mnie popatrzył - Poza tym, ma trzy rany zadane
ostrym i lekkim narzędziem w klatkę piersiową, czwarty natomiast
przebił mostek i uszkodził, najprawdopodobniej, serce ofiary.
Kobieta została zraniona tym samym przedmiotem również w brzuch,
uszkadzając naczynia wewnętrzne. Ostre narzędzie uszkodziło jej
przeponę, zostały zadane dwa ciosy w ślepą kiszkę, a pozostałe
trzy, mogły uszkodzić jej układ trawienny, możliwe, jelito
cienkie.
Itachi
skinął głową, a potem, zawołany przez policjanta, poszedł za
nim.
Wstałam,
otoczona przez policjantów, cały czas obserwujących moje ruchy, a
potem przekroczyłam drugie ciało, odwróciłam się do niego
twarzą. Popatrzyłam na wystraszoną twarz kobiety. Jej otwarte oczy
sprawiły, że zrobiło mi się tak dziwnie. Nawet nie wiem, co to za
uczucie. Żenada.
Uklęknęłam
przy niej, a potem delikatnie podniosłam jej prawą rękę,
oglądając obrażenia.
-
Kobieta przed śmiercią musiała się z kimś szarpać, nawet dość
porządnie. Ma mocno porozcinaną i posiniaczoną skórę - zaczęłam,
patrząc na jednego z mundurowców - prawdopodobnie, u obu ofiar, za
paznokciami, będzie można znaleźć materiał genetyczny mordercy.
Skinęli
głowami, a ja wróciłam do oględzin.
Ponieważ
denatka nie miała na sobie ubrań, tylko pobrudzoną od ziemi
bieliznę, było mi łatwiej oglądać jej ciało. Nie miała żadnych
większych ran, oprócz tego, że jej szyja była mocno
zaczerwieniona. Chwyciłam delikatnie jej podbródek i czubek głowy,
żeby móc się jej dokładnie przyjrzeć. Została
uduszona?
Zostawiłam
jej głowę, po czym podeszłam na czworaka do jej nóg. Policjanci
lekko się zaśmiali. Reakcja na to, że
przeraczkowałam do jej nóg? Uśmiechnęłam
się pod nosem, ale szybko mina mi zrzedła, patrząc na jej nogi.
Najbardziej porozcinane i zakrwawione były w okolicach jej
kobiecości, więc chwyciłam za gumkę od jej majtek, a potem
ściągnęłam. Policjanci nie zareagowali na to, nawet, jeśli byli
to mężczyźni, ponieważ, kto nie widział nagiej kobiety?
Rozchyliłam
jej nogi, a potem wyciągnęłam z torebki małą latarkę.
Załączyłam ją, po czym ułożyłam ją tak, by zobaczyć
zmasakrowaną kobiecość denatki. Z lekkim obrzydzeniem rozsunęłam
wargi sromowe, poczułam się jak ginekolog.
-
Biedna kobieta - powiedziałam, zabierając dłoń z z jej intymnej
części, a potem z powrotem zakładając jej dolną część
bielizny.
-
Jakie ma pani spostrzeżenia? - zapytał jeden z kolegów Itachiego,
a ja wstałam.
-
Zmarła w tym samym czasie co starsza kobieta, tylko na wskutek
uduszenia. Przed śmiercią została jeszcze brutalnie zgwałcona,
ale protokół z szczegółowym opisem dostaniecie po prawidłowej
sekcji zwłok, muszę je dokładnie zbadać.
Skinęli
głowami, a ja już miałam zdejmować rękawiczki, gdyby nie to, że
podszedł do mnie czarnowłosy Uchiha.
-
Poczekaj. Mamy jeszcze jedno - powiedział, przez co zabrałam
torebkę, i kazałam się prowadzić.
-
Jaka jest jego płeć? - zapytałam, kiedy zaczęliśmy odchodzić od
ciał.
-
Mężczyzna.
-
Rozumiem.
Kiedy
mieliśmy wchodzić przez drzwi wejściowe do dużego domu, doszły
nas krzyki jakiejś kobiety, przez co oby dwaj przystanęliśmy.
-
Proszę mnie wpuścić! - krzyczała - To dom mojej siostry!
-
Chodź - usłyszałam głos Itachiego, który pociągnął mnie w
stronę domu.
-
Poczekaj - zaczęłam - możemy na miejscu zidentyfikować ciała,
skoro ta kobieta jest rodziną zamordowanych.
Puścił
mnie.
-
Racja - odpowiedział - mam iść z Tobą?
Wystarczyło,
że się na niego popatrzyłam, by zrozumiał, że potrzebna jest mi
obecność stróża prawa. Podeszliśmy do dwóch policjantów,
którzy starali się powstrzymać kobietę przed wejściem na teren
przejętym przez oddział kryminalny.
-
Przepraszam - powiedziałam, a policjanci popatrzyli się na mnie i
Itachiego, tak samo, jak szamocząca się kobieta i tłum gapiów -
Pani jest z rodziny?
-
Tak! - odpowiedziała szybko i trochę zbyt głośno - Tutaj mieszka
moja siostra!
-
Poda mi pani swoje dane - powiedział Itachi - przejmuję ją, pomoże
zidentyfikować ciała.
Mężczyźni
przepuścili kobietę.
- Jak
to: zidentyfikować?! - krzyknęła, a ja kątem oka popatrzyłam na,
irytujących mnie już, pobocznych ludzi.
- Jak
ma pani na imię? - zapytałam.
-
Takashima Tomone - powiedziała - jestem siostrą Kin, Ryuko Kin.
Skinęłam
głową.
-
Dobrze. Zaprowadzimy Panią do ciał - powiedział Itachi.
-
Słucham? - zapytała, patrząc tępo na naszą dwójkę.
-
Wszyscy w tym domu nie żyją, przykro mi - powiedziałam.
Ona
rozszerzyła oczy. Można było dostrzec panikę na jej twarzy.
-
Proszę za nami.
Kiedy
kobieta potwierdziła, że denatka to jej siostra, a zgwałcona
kobieta jest jej siostrzenicą, już wiedziałam, że jutro będę
miała dużo pracy.
A
dzisiaj w nocy koszmary.
*
Utau
się sprężyła, dzięki czemu mamy prolog.
Data
nowego rozdziału nie jest mi znana, więc musicie się posilić
tylko prologiem XD
Chociaż
jest kapkę za długi, jak ja wprowadzenie. Mniejsza xD
Pozdrawiam
Ahiru, która swoim opowiadaniem nieco mnie zmotywowała ;3
Całusy,
Utau.
U, pozdrowienia, uuuu... Wiem, zaczęłam od rzeczy pewnie najmniej dla Ciebie istotnej, ale dla mnie to i owszem. Czuję się z siebie dumna ^^
OdpowiedzUsuńWięc tak, mój Miszczu...
Błędów w cholerę.
Wiem, że każdy je robi, więc jednak przemilczę sprawę, ale wiedz, że coś się dzieje. A dzieje się dużo, bo już w prologu widać, że akcja toczy się prędko. Nie stoisz w miejscu, nie zanudzasz. Itachi jest jakiś taki... Powalający. Katsumi spokojna, opanowana i jakaś... No nie wiem. Wyobrażam ją sobie jako młodą, energiczną, ale i elegancką kobietę. Ciekawe jak zachowuje się po pracy ^^
Jestem ciekawa, co będzie z tymi trupami, ale nie ma się o co martwić. Kat wszystko załatwi, prawda? Pewnie rozwiąże jakąś zagadkę, czy coś. Inaczej ten prolog nie miałby sensu...
Cieszę się, że wróciłaś do pisania i liczę na to, że to opowiadanie również mnie nie zawiedzie. Wbrew temu co twierdzisz, poprzednie nie jest okropne, dlatego mówię RÓWNIEŻ. No. Uwierz w siebie, zbierz się w sobie i pisz szybciutko nowy rozdział bo ja naprawdę jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. I nie z czystej, koleżeńskiej ciekawości, tylko z takiej prawdziwej, jako czytelnik i fan.
Pozdrawiam Cię, mój Miszczu i weny życzę ;*
Dobrze, teraz ja komentuję, możesz się cieszyć, bo to rzadkość bym tak szybko zaczynała czytać nowy blog, nowo poznanej mi autorki xD w dodatku powinnam nadrabiać, a wysunęłam ciebie na pierwszy ogień xD
OdpowiedzUsuńJako, że to w sumie mój pierwszy komentarz u ciebie to pozwolę sobie ocenić twoje pisanie xD spokojnie, zrobię to tylko raz, a sama zdecydujesz czy wskazówki ci się przydadzą czy masz to w dupie xD ja się dostosuje xD
Także zaczynam:
Pierwsze na co zwróciłam uwagę i mnie osobiście kuło to cholernie długie zdanie xD zdanie powinno mieć jedno, dwa orzeczenia, jak dajesz więcej tych szczegółów to nie wygląda to ładnie :P znaczy robisz przecinki, ale z sześć przecinków w jednym zdaniu… za dużo :P jeszcze ym przymknęła oko, gdyby to się zdarzyło raz za czas, ale to się zdarza często… no i w ogóle widzę, że ty kochasz przecinki xD stawiasz je nawet tam, gdzie nie są potrzebne xD następna rzecz to dialogi… „- Blablabla – blablabla. – B(b)lablabla.” W tym przykładzie (xD) pokazuje cię, gdzie z zasady powinny być kropki xD nie wszyscy je robią, ale wiesz, robiąc to w ten sposób będzie poprawniej xD no i jeszcze sprawa z łączenie słów, przy nich nie robimy spacji np. „czarno-biały” pauza w opisach jest jakby… uzasadnieniem :P teraz pochwały, a jakże! xD piszesz bardzo lekko i płynnie, więc szybko się czytało :D błędy ortograficzne są ci obce, z czego bardzo się cieszę xD jestem wyczulona na to, ale literówki mogę przetrawić xD
Wiem, że sama robię w chuj błędów i nie powinnam nawet oceniać innych xD ale no… to jest sugestia, a nie krytyka nie przejmuj się tym jakoś bardziej xD
Teraz fabuła :D
To takie klimaty mi tu dajesz xD no nie spodziewałam się xD skrycie liczyłam na komedie, ale jest dobrze :D zaciekawiłaś mnie, a to najważniejsza kwestia :D Katsumi…? A to nie jest męskie imię? xD znaczy ja się nie znam, ale na jednym blogu tak miał na imię facet :P no nie ważne, podoba mi się jej zawód :D chociaż trochę nieprzyjemny :P Itachi powinien po nią wyjść, gdy wychodziła pod tą taśmą, albo powiedzieć temu kolesiowi, że ona przyjdzie :P jakie to nieprofesjonalne XD fajnie opisałaś tą penetracje zwłok :D takie to medyczne i w ogóle, a ja lubię takie klimaty ^^ ta policja, tylko się gapi i tylko się śmieje -.- w ogóle Itachi jaka wtopa, żeby nie pomyśleć o identyfikacji ciał przez rodzinę, jezu, to takie oczywiste! xD co z niego za policjant? :P no w każdym razie widzę, że wydział kryminalny ma pełne ręce roboty xD oglądałam w pierony kryminałów, wiem mniej-więcej jak to się będzie toczyć, ale… ZASKOCZ MNIE XD
Tyle ode mnie :D dołączam do obserwatorów, dodaje do linków – oficjalnie staje się czytelniczką :P
Czekam na pierwszy rozdział :D
Życzę dużo weny, ochoty i czasu :D
Pozdrawiam ;) ;*
Przeczytałam już dawno... ale przepraszam cię tak bardzo, że nie skomentowałam. Ale niestety brak czasu.
OdpowiedzUsuńHistoria... uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu *u* Podoba mi się i to bardzo.
CZemu krótkie, czemu... ale grunt że wróciłaś! CZekałam czekałam!
Itachi *^*
Dobra nie zamulam~
Yuki~
Jeżeli jeszcze tu zaglądasz... (mam nadzieję)
OdpowiedzUsuńProlog ładny, schludny i (co najważniejsze) ciekawy, zachęca do czytania. Mam nadzieję że mnie nie zawiedzie dalsza część gdyż zamierzam rozkoszować się tym blogiem (znalazłam go 5 minut temu) na długo. Pozdrawiam. :)